Żołnierz wyklęty 

 Stanisław Grzęda „Kosztyl”, „Kret”, „Grot”, starszy zbrojmistrz „Orlika”

Urodził się 3 maja 1914 r. we wsi  Mierzwiączka, w gminie Irena. Ojciec Wojciech był pracownikiem kolejowym. Naukę rozpoczął jeszcze za czasów carskich, uczył się po kryjomu do 1914 r., a oficjalnie do 1919 r. W latach 1921 – 25 pracował w warsztacie ślusarskim  w Irenie. W 1926 roku powołano go do czynnej służby wojskowej w 83 pułku piechoty w Kobryniu. Powrócił do domu w październiku 1927 r. 1 września 1929 roku wstąpił do wojska jako podoficer zawodowy 15 pp w Dęblinie. W 1931 roku przydzielony został do rusznikarni, a w 1932 do plutonu pionierów  gdzie został podoficerem broni. W 1939 po wydaniu broni żołnierzom ruszającym na front, przydzielono go do 28 DP, która miała stacjonować we Włodawie. Przyłączył się do grupy Operacyjnej Polesie gen F. Kleeberga. Po kapitulacji pod Kockiem dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał w twierdzy Dęblin. Po 10 dniach uciekł z niewoli i powrócił do domu. W listopadzie 1939 r. wstąpił do ZWZ. W organizacji pełnił funkcję z-cy dowódcy plutonu saperskiego. Pracując na kolei na odcinku drogowym zajmował się również wywiadem kolejowym. Pod koniec 1943 r. zagrożony aresztowaniem wstąpił do oddziału organizowanego przez Zygmunta Matysiaka „Sępa” na Krukówce. W lutym 1944 roku  oddział dębliniaków został połączony z oddziałem Mariana Bernaciaka  „Orlika”. Stanisław Grzęda pełnił funkcję z-cy dowódcy plutonu. Uczestniczył wraz z oddziałem w takich akcjach jak: atak na magazyny w Kocku, majątek w Życzynie, likwidacja niemieckiego posterunku kolejowego w Życzynie.  Pod koniec kwietnia 1944 roku Stanisław Grzęda został mianowany podoficerem broni tzw. zbroj­mistrzem oddziału Orlika. Odpowiadał za dobry stan przechowywanej broni zapasowej, pro­wadził jej konserwację. Od 1945 roku budował schrony do ukrywania zakonserwowanej broni. 

W dniu śmierci „Orlika”, 24 czerwca 1946 roku, we wsi Piotró­wek k. Trojanowa, aresztowany został również Stanisław Grzęda. Przewieziono go do Urzędu Bezpieczeństwa w Garwolinie.  Nie przyznawał się, że był w ochronie „Orlika”, konsekwentnie twierdził, że był w tej okolicy przypadkowo jako handlarz, nazywa się Marczak Józef. Po trzech dniach aresztu śledczy już wiedzieli, że mają zbrojmistrza „Orlika” Grzędę Stanisława.

Wspomina:

Zbliża się noc wzywają na konferencję i czarują i obiecują, że będzie lepiej jak w niebie. Siedzi ich 8 śledczych, dyskusje różne. Letnia noc mija, brzask dnia zagląda przez szyby więzienia, na niczem nie skończono, na konferencji też do niczego nie dochodzą. Następnej nocy przychodzi śledczy i wzywa Marczaka, i w twarz w drzwiach, że człowiekowi dwa zęby wyskoczyły. W następnym pokoju orkiestra gra, a na podłodze leżą pręty żelazne, mosiężny, gumowe, miedziany, kontowe, okrągłe i inne narzędzia, któremi nas bito, bo trzeba sobie wybrać. Boże polecamy się w Twoje Ręce, każden widział śmierć blisko. Bito mnie tak, że pamiętam po obudzeniu się miałem jakąś szmatę na twarzy i głowie. Ręce rozkrzyżowano, a oni na zmianę bili, 2 razy pod batami mdlałem, a ludzi nawet nieżywych wynosili….

Ty bandyto kłamiesz i znowu biją niemiłosiernie. Boże żeby mi skrócić to cierpienie przez zastrzelenie, i proszę ich rozstrzelajcie mnie, oni się śmieją i odpowiadają, że to by była za dobra śmierć…

A ileż to badań o starszego zbrojmistrza „Grota”. Kto to był i czy znam go, nie znam takiego. Przyprowadźcie mi „Kotka”, śledczy pyta kto jest st. zbrojmistrz „Grot”, odpowiada to pan, a ja może miał komendant swoje pseudonimy. Skończyło się badanie biciem i targaniem za włosy bandyty.”

Pomimo ciężkiego śledztwa nie przyznał się, że jest poszukiwanym starszym zbrojmistrzem „Grotem” i nie ujawnił miejsc składowania broni. Po  3 miesiącach tortur i gnicia w karcerze, w błocie St. Grzęda został przewieziony do Warszawy do więzienie karno – śledczego przy ul. 11 listopada, znanego pod nazwą Toledo. Tam było już dobrze i przybył obrońca  pan Sobczyński. Dzięki odraczaniu sprawy i następnemu obrońcy panu Wyszomirskiemu, nie został skazany na śmierć tylko na 4 lata więzienia.

Wspomina: „ Boże ja sobie nie wierzę bo byłem przygotowany do kary śmierci, a koledzy z celi kiedy odjeżdżałem życzyli mi tylko dożywocia”.

Wychodzi na wolność 29 kwietnia 1947 roku, ale przesłuchania i prześladowanie za działalność w Armii Krajowej i w oddziale „Orlika” nie kończą się.

Wg zapisków St. Grzędy:

1948   – Przesłuchania i prześladowania

1949   – Przesłuchania i prześladowania

1950  – Tułaczka po budowach

1957 – Praca w Lotniczych Zakładach Remontowych w Dęblinie

16.09.1965  –  Przesłuchanie w  Rykach, pytania o magazyny broni

7-8 września 1966 – Przesłuchanie na lotnisku w sprawie uroczystości i sztandaru 15 PP Wilków AK

1976 – Przesłuchanie w Rykach w sprawie pomnika na cmentarzu w Brzezinach

Stanisław Grzęda był inicjatorem i jednym z fundatorów

-sztandaru 15 PP Wilków AK Dęblin ufundowanego z okazji 1000 –lecia Państwa Polskiego,

– epitafium dla żołnierzy 15 PP „Wilków” w kościele p.w. św. Piusa V w Dęblinie  

–  pomnika na mogile żołnierzy AK na cmentarzu  w Brzezinach.

Od 1959 roku organizował spotkania piętnastaków i zamawiał  msze święte w inten­cjach poległych żołnierzy 15 PP „Wilków”  i 15 PP „Wilków” AK, które  odprawiane były w ko­ściele w Dęblinie.

Zmarł w 1980 roku, został pochowany na cmentarzu parafialnym w Dęblinie.

Artykuł napisano na podstawie wspomnień Stanisława Grzędy zapisanych w zeszycie, który przekazał do Historycznej Izby Regionalnej wnuk Andrzej Grzęda. Zdjęcia udostępnił siostrzeniec Tadeusz Biały. Grażyna Szczepańska